Szukaj na tym blogu

poniedziałek, 1 maja 2017

Objadanie się- zaburzenia odżywiania, część pierwsza

            Po ciężkim dniu wracasz do domu. Rozbierasz się, kładziesz przed telewizorem lub przy ulubionej książce. Wchodzisz do kuchni. Zaglądasz do lodówki i bierzesz swój posiłek. Zjadasz go, a następnie ponownie podchodzisz do lodówki sprawdzić, czy aby nie pojawiło się w międzyczasie coś nowego, godnego uwagi. Nie, nie ma nic nowego, ani godnego uwagi, jednak Ty i tak znajdujesz coś, co jest zdatne do zjedzenia, żeby tylko to zjeść. Jesteś już najedzona i dobrze zdajesz sobie z tego sprawę, jednak zaczynasz szukać coraz to nowych powodów, żeby móc ponownie zawitać do szafki ze słodyczami. Miałaś fatalny dzień. I tak zjadłaś już bardzo dużo, więc co szkodzi pochłonąć drugą lub trzecią porcję obiadu. Przecież tak ciężko pracujesz, masz takie ciężkie życie. Zasłużyłaś, żeby sobie dogodzić, więc do brzucha lądują kolejne porcje. Jest Ci już niedobrze i robisz się nerwowa. Nagle wszystko zaczyna Cię przytłaczać i stwierdzasz, że życie jest bezsensu, a jedynym ratunkiem jest Twoja kuchnia. Rzucasz się na pizzę, czekoladę i lody, jakby zaraz miały zniknąć albo ktoś miałby Ci je zabrać. Kończysz dzień, zamartwiając się tym, że zjadłaś za dużo i obiecując sobie, że to już nigdy się nie powtórzy.
           Nie zawsze wygląda to tak, jak opisałam w powyższym schemacie. Zaburzenia odżywiania dzielą się nie tylko na anoreksję i bulimię. Zalicza się do nich również obsesję na punkcie wagi, ortoreksję, niedożywienie i objadanie się. Mnie dotyczyło i ciężko się przyznać, ale wciąż dotyczy objadanie się, dlatego poruszę tylko ten temat. Powiedzmy sobie otwarcie, że jest to CHOROBA, która dotyczy bardzo dużej części społeczeństwa, a szczególnie nastolatek. Nie ma się czego wstydzić! Bombardują nas ze wszystkich stron zdjęciami idealnych sylwetek i zaczynamy robić najgorszą dla naszej psychiki rzecz, czyli porównujemy się z nimi.
            Na co dzień nie mam z tym problemu. Jednak raz na jakiś czas mam ochotę zjeść coś niezdrowego, ze znajomymi, z rodziną, coś co nie występuję często w mojej diecie. Niestety, tu zaczynają się schody...trudno opisać, co wtedy czuję. Wielu osobom wydaje się to takie proste i łatwe. Przecież to tylko powstrzymanie się od zjedzenia całego domu, innymi słowy-banalna sprawa,a potem powiedzenie "trudno, stało się i nic z tym nie zrobisz, ale to przecież nie koniec świata". Otóż muszę Was zaskoczyć, bo nie jest to wcale takie banalne jak się wydaje. Cierpię na zaburzenia odżywiania już ponad rok. Bardzo dużo razy upadałam, ale jeszcze nie zdarzyło się, żebym nie wstała. 
          Na tą chwilę, chciałabym, żebyś zdała sobie sprawę z tego, że masz problem, który jest możliwy do rozwiązania i nie jesteś w tym sama. W kolejnej części opiszę, jak sobie z tym radzę, bo jest to długi proces, co nie zmienia faktu, że widzę efekty swojej pracy i wierzę, że kiedyś będę mogła spokojnie zjeść kawałek sernika bez obaw, że cała blacha zaraz zwieje mi sprzed nosa :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz